by Basia Pon Lut 23, 2009 9:00 am
Mój drogi, niepodobna kochać ludzi takich, jakimi są, a jednak trzeba. I dlatego czyń dobrze, umacniając się w tych uczuciach, zatykając nos i zamykając oczy. Znoś zło, które ci wyrządzają, i o ile możność nie gniewaj się na nich, "pomnąc, że i ty jesteś człowiekiem". Powinieneś oczywiście, o ile masz być choć trochę mądrzejszy niż przeciętnie, być dla nich surowym. Ludzie mają nikczemną naturę i najchętniej kochają ze strachu. Nie ulegaj takiej miłości i nie wyzbywaj się pogardy. W jakimś wersecie Koranu Allach nakazuje prorokowi spoglądać na "zatwardziałych" jak na myszy, czynić im dobrze i mijać ich z dumą, choć życzliwie. Umiej gardzić nimi, nawet gdy są dobrzy, właśnie bowiem są najbardziej wstrętni. Mój drogi, mówię to sądząc po sobie! Kto posiada choć odrobinę rozumu, nie może istnieć nie gardząc sobą... uczciwy czy nie, wszystko jedno. Niepodobna kochać bardziej bliźniego swego nie gardząc nim. Moim zdaniem, człowiek rodzi się z fizyczną niezdolnością do miłowania bliźniego. Od samego początku w słowach tych tkwi jakaś pomyłka, a "miłość ludzkości" należy rozumieć jako miłość do tej ludzkości, którą sam tworzysz we włanej duszy (innymi słowy, człowiek sam stworzył siebie i miłość do siebie samego) i która wskutek tego nigdy w rzeczywistości nie będzie istnieć.
— Fiodor Dostojewski (1821-1881)
Młokos
Predzej czy pozniej, krzywda w los sie wciela
I w siec skrzywdzonych chwyta krzywdziciela.